Teraz dopiero zdałem sobie sprawę że na niego wrzasnąłem. Patrzyłem za odchodzącym chłopakiem. Powinienem go chronić, a tymczasem co robię? Chyba czas iść do psychiatry. Powiem mu prawdę. Powinien ją znać. Już miałem zamiar wychodzić, kiedy ktoś zapytał:
-Kłótnia kochanków?-zaczerwieniłem się nie wiedząc czemu. Przede mną stała dziewczyna. Zwykła, ludzka dziewczyna.
-Nie...to mój przyjaciel-wyjąkałem.
-Nie wyglądało na to. Powinieneś iść i przeprosić-Pouczony przez kobietę, okropnie się zawstydziłem. Wyszedłem z wody i dziękując nieznajomej, poszedłem do Akademii. /zt/