- Ej Ty, laska! - wydarł się jakiś facet. Rosalie to zignorowała, stwierdziła, że to nie do niej. W tej samej chwili poczuła coś ostrego i zimnego na swojej szyi.
- Do ciebie to było - odparł inny, stojący tuż koło niej. Jakiś facet trzymał ją w pasie, przy szyi trzymał nóż. Oceniła, że było ich trzech, maksymalnie może czterech. Przełknęła ślinę.
- Czego chcecie? - odezwała się spokojnym tonem.
- Ciebie - odparł tuż do jej ucha, śliniąc je niemiłosiernie. Jęknęła pod nosem. Wysunęła noże z rękawów, jakoś wbiła je w brzuch gościa, który ją trzymał. Ten złapał się za brzuch i zaklął pod nosem. Tych pozostałych trzech rzuciło się na nią. Jednemu wbiła nóż do gardła, drugiemu przecięła udo, co spodowało ogromny krwotok. Został jeszcze jeden. Uderzył dziewczynę w głowę, a gdy się zachwiała, złapał ją i przejechał nożem po szyi. Na szczęście nie udało mu się przebić tętnicy. Krew delikatnie posączyła się po jej skórze. Warknęła i wbiła mu nóż w gardło, udo i brzuch. Niech cierpi. Przetarła rękawem szyję i spojrzała na lisa.
___________________
Psze.. kreeeew tak leeeci xD.